Mężowi zachciało się
dzisiaj chlebka naan. Nie chciało nam się iść do restauracji, a w domu były
drożdzeJ.
Książka do ręki, przestudiowanie przepisu, chwila bałaganu w
kuchni i gotowe: chlebek naan
upieczony, indyjskie danie warzywne z
dużą ilością aromatycznych przypraw zrobione.
Nie będę się rozpisywać na temat przepisu. Odsyłam do książki str. 210 - 212, wartą ją mieć. Nasz egzemplarz trafił do mojego męża za pośrednictwem tajemniczej mocy (Gwiazdki/Świętego Mikołaja), która to włożyła ją pod choinkę.
Chyba przestaniemy kupować chleb. Pewnego dnia przygotuję
zakwas z przepisu Piotra Kucharskiego.