niedziela, 1 czerwca 2014

Czechy, Adršpach, Skalne Miasto





Stało się: oboje na nogach mimo, że dopiero 5.44 rano w sobotę (może to delikatny i uroczysty stukot pana zgniatającego puszki pod blokiem)…  Zdecydowaliśmy, że coś trzeba z tym dniem zrobić. Bez kawy nie planujemy, więc po piętnastu minutach do rytmicznego stukotu pana o ekologicznych zapędach dołączył wspaniały zapach kawy.
Planów było kilka, jednak to słońce podjęło za nas w zasadzie decyzję, a może to wczorajszy dzień gdy Magda przeglądała zdjęcia i wrzuciła kilka fotek z kwietniowego weekendu w Czechach, miało decydujący wpływ na nasze sentymentalne poczucie humoru... Na drugi dzień uświadomimy sobie że to był fernet, a raczej jego brak w domowym barku. Łupy z kwietnia rozdaliśmy w rodzinie. Podjęliśmy decyzję: jedziemy do Czech -  już dawno obiecywaliśmy sobie, że odwiedzimy Adršpašské Skály ,  bo w zasadzie niedaleko, a i zapewnia chwilę naprawdę fajnych atrakcji :)


 Od Wrocławia to rzut beretem zaledwie 110 km więc już o siódmej siedzieliśmy w aucie mknącym w okolice Wałbrzycha, by po przebiciu się przez te urocze miasto (słynące aktualnie z wykopów i remontów) przebić się ku granicy, a następnie kierując się nielicznymi znakami uderzyć w kierunku granicy i miasteczka Teplice nad Metuji. Oczywiście udało nam się zwiedzić więcej niż kilka okolicznych miasteczek ponieważ permanentnie błądziliśmy w poszukiwaniu właściwej trasy, ale w zamian mogliśmy podziwiać piękne góry, doliny, łąki i wypasione stadka krów.
Na szczęście po czeskiej stronie można było bez problemu namierzyć brązowe znaki wskazujące drogę do naszego celu.

I oto jesteśmy – kilka słów na temat cen.
- cena za parking: auto osobowe 100 kc,
- wejście na teren Adrszpachskich Skał : 70 kc na osobę ( do łapki wraz z biletem dostajemy mapę szlaku wraz z opisem po polsku trasy i miejsc),
- obiad dla 2 osób po zakończeniu spaceru w restauracji Lesni Zatiśi - przy wyjściu ze skalnego miasta: 300 kc ( z napiwkiem)

O wrażeniach nie będę się rozpisywał – dodam tylko wkrótce znowu tam wracamy:). Zwłaszcza, że pochodziliśmy jedynie po Adrszpachskich Skałach, nie odwiedzając Teplickich Skał. Teplickie Skały zostawiliśmy sobie na kolejną wizytę.































piątek, 30 maja 2014

Weekend w Czechach. Góry Izerskie.

W kwietniu przyjaciele wyciągnęli nas w Góry Izerskie. I dzięki im za to!:) Miejsce piękne i spokojne. Spędziliśmy czas na jedzeniu, spacerze na Tanvaldský Špičák, piciu piwa, rumu, ferneta, grze w pokera (  gdy nas znudził wyciągaliśmy chińczyka) i  dyskusjach.
Na razie wrzucam zdjęcia, nie mam weny na szczegółowe opisy:)

 



















sobota, 26 kwietnia 2014

Fernet Stock - bitter na sobotę



Łup z wyprawy do Czech. Lubię ziołowe gorzkie łupy.


Łup wcześniej nieznany przeze mnie, dziwne, bo z bardzo daleka nie pochodzi. Produkowany od 1927 w fabryce Plzeň-Božkov w Czechach.
Fernet jest elegancki i oryginalny, cóż tu dużo mówić: to bitter. Takie lekarstwo na wszystko z 14 ziół z całego świata. Tajemnicza, pilnie strzeżona receptura… Trzeba mieć naprawdę mocarne kubki smakowe…
Zdecydowanie łagodniejszy jest Fernet Citrus.
Jest też Fernet anyżkowy, którego przez nieuwagę nie przywieźliśmy ( ups!) i Fernet Z Generation ( imbir i mango), którego w ogóle w lokalnych sklepach nie widziałam.

wtorek, 15 kwietnia 2014

Ciasto z jabłkami

Uświadomiłam sobie właśnie, że ciasto z ... owocami to już publikowałam tu: link
Ciasto z owocami.... za każdym razem inne, w zależności od owoców:). Teraz były jabłka, bo mój osobisty ciasteczkowy potwór ( czyt.: mąż), jabłka akceptuje zawsze i wszędzie.
Okazało się jednak że ów "OWOC" robi różnicę.




Meg

Greco

Pewien piątek. Wieczór marcowy.
Po załatwieniu spraw w banku, zgłodnieliśmy. Zrobiliśmy więc najazd na "Greco". Drugie podejście, ponieważ pierwsze było nieudane: brak miejsc. Jak to?


Miałam ochotę na tzatziki i pitę. Mój mąż zapałał chęcią na owoce morza. Musiałam polec:).
Po kilkuminutowej dyskusji wybraliśmy praktycznie same przystawki, ale pan kelner zachęcił nas do wybrania "uczty dla dwojga". O dziwo wygląda na to, że ogarnął nasze chaotyczne zamówienie:)



Osobiście nie jestem wielbicielem owoców morza, ale gumowate kalmary smakowały mi jak nad Morzem Śródziemnym:). Potrawy miały smak. No pomarudzę: sos do krabów był z butelki, ale cóż.... Wrocław to nie Grecja. 
"Uczta dla dwojga" była obfita. Nie jest to kuchnia jaką pamiętamy z Rodos, ale jest smacznie, obsługa miła, ceny przystępne.


Meg

piątek, 28 marca 2014

Telavuri Marani White Medium Sweet Wine



Wino gruzińskie.
Mam słabość do gruzińskich win, chociaż jak do tej pory do Gruzji nie dotarłam. Ale kto wie:).
Telavi w ciekawym miejscu jest położone….
Białe, półsłodkie, lekkie, nieskomplikowane. Lekko owocowe… jabłka, cytrusy…


Meg

wtorek, 11 marca 2014

Słodka tarta z owocami

Dzisiaj krótko i zwięźle:)



Ciasto kruche do tarty na słodko:

- 150 g mąki,
- 100 g masła,
- 50 g cukru pudru,
- 2 żółtka,
- 1-2 łyżeczka cukru z wanilią.

Wierzch:
- 2-3  czekolady ( np. 2 mleczne i 1 gorzka),
- 100 g śmietanki kremówki,
- 1-2 łyżki masła,
- owoc.

Ugniatam ciasto na blacie i chowam do lodówki na min. 30 minut. Wyjmuję ciasto i wałkuję - dla wygody- między foliami, co jakiś czas znowu schładzając.
Układam na formie do tarty, nakłuwam ciasto widelcem i obciążam je moimi wysłużonymi fasolkami. Fasolki układam na papierze. Piekę ok. 15. min w nagrzanym do ok. 200 stopni piekarnika. Po tym czasie usuwam papier z fasolkami i piekę kolejne 5 minut.
W małym garnuszku rozpuszczam masło i czekoladę, dodaję śmietanę, mieszam i wylewam na lekko przestygnięte ciasto.

Dekoruję owocami...

Wychodzi takie oto cudo:



Meg