Do greckiej retsiny można mieć dwa podejścia: miłość albo nienawiść. Nie tylko ja tak uważam.
Ja jestem w grupie kochającej :). Jeszcze wczoraj dopijałam resztki przywiezione trzy dni temu z Krety:).
Retsina to wino o dziwacznym żywicznym posmaku. Występuje w trzech odmianach: białym, różowym i czerwonym. Ma ponad 2 tysiące lat historii. Starożytni Grecy trzymali wino w glinianych amforach nasączonych żywicą. Współcześnie żywica dodawana jest bezpośrednio do moszczu.
Ja piłam tylko białą retsinę. Za pierwszym razem zaskoczyła mnie smakiem; przypominała terpentynę. Retsina jest tanim winem, mam wrażenie, że pitym głównie przez stare pokolenie Greków i turystów.
Dla mnie to typowy smak Grecji. Z tego co zauważyłam, retsina jest rzadko podawana w hotelach, ale wystarczy pójść do najbliższego sklepiku w okolicy, albo chociaż do hotelowego sklepiku - zawsze można kupić. Koszt: 1-4 euro, w zależności od miejsca.
Mam wrażenie, że retsina ochładza organizm ( w małych ilościach). W większych doprowadza do stanu upojenia, wszak ma ok. 11 %. Mąż pił zmieszaną z sokiem pomarańczowym.
Soczewicę porządnie wypłukać,
zalać ją dwoma szklankami bulionu co to chomikujemy w zamrażarce, jeśli się
okaże, że ktoś przez przypadek zużył lub jakieś licho wyniosło to zawsze możemy
się posiłkować kostkami rosołowymi, może i kwas ale i z nas kucharze co się
zowie. Gotujemy do momentu aż woda się wchłonie i powstanie papka. Następnie obrać cebulę i czosnek: drobno
siekane zeszklić na patelni na oleju (sezamowy jest idealny) w kolejności obrać
warzywa a marchewkę i
seler cierpliwie zetrzeć na tarce (największe oczka),
dokładać do cebuli i smażyć aż całość zmięknie.
Na koniec pamiętaj o przyprawach: sól, pieprz,
kmin rzymski (kmin można przyprażyć jest wtedy smaczniejszy). Całość z radością
niemal dziecięcą wymieszaj z soczewicą, dodaj masła orzechowego i prażonych
orzechów ( siekam je na mniejsze części, w pasztecie po upieczeniu smakują
wybornie). Uzupełnij przyprawami i dodaj jajka, następnie wymieszaj dokładnie.
Foremkę wysmaruj masłem i wysyp
tartą bułką; konsystencja pasztetu winna być pół płynna tzn. jak na placki
ziemniaczane. Wlej masę i obstukaj dokładnie aby się ułożyła i powietrze
uciekło J.
Piekarnik nagrzej do 180` C i piecz około 45 minut. Wyciągaj z foremek po
wystygnięciu.
Korfu, a właściwie
Kerkira, wyspa która będę bardzo dobrze wspominał ze względu na niezwykły urok
i ciszę która nas tam powitała. Urok i ciszę, no i komary, bo o nich muszę
koniecznie wspomnieć. Te małe „gady”, które w uroczy sposób rozwalały nam
prawie każdy wieczór, ale od początku.
Wioska St.Spyridon, położona przy samym północnym brzegu z
niesamowitym widokiem na góry Albanii, której niewątpliwą atrakcją jest ujście
słodkiego jeziora do morza, to bardzo urokliwe miejsce,
no właśnie tylko z jednym minusem: komary. Wieczorami po zachodzie słońca czuliśmy się jak karmniki dla tych
wspaniałych owadów. Grecy nic z nimi nie robią, bo wiadomo: atrakcja turystyczna
park Natura 2000, sympatyczne miejsce usytuowane w odległości w sam raz
wystarczającej do dokarmiania owych sympatycznych „gadzin”. Ale od czego są
świeczki zapachowe? Dostępne w każdym sklepiku w okolicy. Można też spróbować
patentu z olejkami zapachowymi. My zastosowaliśmy wanilię, zresztą mało
skutecznie. Dopiero po powrocie dowiedzieliśmy się że działa olejek, tyle że
eukaliptusowy. Taki mały szczegół. Nie żałuję żadnego ukłucia, bo każde było
warte tego miejsca.
Dobra, dosyć o komarach, powspominajmy jedzenie. I tu było
też zaskoczenie dużą ilością makaronów; spodziewaliśmy się troszkę innej
kuchni. Śpiesząc z wyjaśnieniami : namieszała tu historia wyspy i jej różne
fale kolonizacyjne. Tu należy nadmienić, że pierwsze fale to VIII w p.n.e,
rywalizacja i liczne utarczki pomiędzy wyspą a Koryntem stały się przyczyną
wojny peloponeskiej (na wyspie popierano w konflikcie Ateny). Kolejne lata były
równie burzliwe, wyspa znajdowała się pod panowaniem Rzymian, Bizancjum,
Wenecjan i w końcu Turcji Osmańskiej w IX w.
była częścią republiki Siedmiu Wysp by po Kongresie Wiedeńskim znaleźć
się pod panowaniem Anglii a w XX w.
wrócić znowu do Grecji.
Ponad 50% wyspy to oliwki, pozostałe tereny porastają gaje
cytrusowe, kumkwat i winorośle oraz pastwiska. Małe wioski ze ściśniętą zabudową lub z rozrzuconymi po
stokach domami wyglądają cudownie. Co chwila widać gdzieś tawerny i małe
lokaliki z cudownym jedzeniem które w wyniku różnych wpływów kulturowych jest
niesamowicie urozmaicone, jak na Greków. Jednym słowem mały raj.
Mogę się rozpływać nad lokalnymi przysmakami w stylu sera
feta czy saganaki (smażony ser) aromatycznych sosów tzatziki, oliwek w milionie
smaków, sałatek greckich i nie tylko, czy potraw które trzeba spróbować
koniecznie, najlepiej w barze gdzie przesiadują tubylcy i mam tu na myśli
pastisadę, czyli kawałki
duszonej cielęciny pływające w sosie pomidorowym razem z małymi
cebulkami dodającymi słodkości i cudownej lekkości potrawie,
tradycyjnie podawanymi z makaronem i wszechobecnym parmezanem. Moje ulubione soulvaki
czyli mięsne szaszłyczki bez warzyw lub zapiekanka makaronowo-bakłażanowo-ziemniaczana szczodrze udekorowana sosem pomidorowym w dwóch wariantach wegetariańskim i mięsnym czyli moussaka. Coś wspaniałego.
I na koniec muszę wspomnieć o sortifo,
które również przypadło nam do gustu. Są to kawałki wołowiny gotowane powoli w
occie z czosnkiem i pietruszką, podawane z ryżem lub nowomodnie z frytkami i do
tego oczywiście miejscowy przysmak - białe wino retsina z głębokim żywicznym
smakiem o cierpkim cytrusowym aromacie, jednym słowem pycha. Na deserek
fundowaliśmy sobie baklavę i szklaneczkę kumkwatu - lokalnego słodkiego napoju z owoców,
które zawędrowały tu aż z Chin i do dzisiaj przetwarza się je na wyspie w
dziesiątki różnych produktów, zarówno z procentami jak i spożywczych. Do tego frape i świeży sok pomarańczowy.
Na koniec powiem tak: byliśmy tam pierwszy raz, lecz nie
ostatni. Tak dużo jeszcze przed nami miejsc na wyspie i tak dużo jeszcze
knajpek. Nie mogę się już doczekać, wspominam z sentymentem i błogim
smakiem.
Jeśli macie ochotę na coś ogromnie słodkiego i czekoladowego to koniecznie musicie je zrobić.
Wygląda pięknie i wg konsumujących dostarcza niezłych doznań smakowych.
Przepis mąż mój znalazł na www.kwestiasmaku.com i złożył zamówienie, które z niepokojem i ciekawością zrealizowałam. Przepis wydawał się skomplikowany, ale jednak wykonanie takie nie było.
Przepis pozwoliłam sobie skopiować z Kwestia Smaku ponieważ jest on dobrze i zrozumiale rozpisany.
Spód: • 150 g masła • 150 g połamanej na kostki ciemnej czekolady • 5 dużych jajek • 1 łyżka kakao • 175 g drobnego cukru do wypieków
Mus: • 100 g masła • 100 g połamanej na kostki ciemnej czekolady • 3 duże jajka • 2 łyżeczki kakao • 115 g drobnego cukru do wypieków • 2 łyżeczki żelatyny w proszku, rozpuszczonej w 80 ml ciepłej wody
Wykonanie: Piekarnik nagrzać do 180 stopni. Formę z odpinaną obręczą o średnicy 20 - 23 cm wysmarować masłem i wyłożyć papierem do pieczenia. Spód:
W rondelku z grubym dnem, ciągle mieszając rozpuścić masło z czekoladą. Jeśli nie masz takiego rondelka umieść czekoladę i masło w miseczce i zawieś ją na garnku z gotującą się wodą. Ostudzić. Zmiksować żółtka z kakao, dodać do ostudzonej czekolady i wymieszać.
Mikserem ubić białka na sztywną pianę, dodawać partiami cukier i miksować przez 2 - 3 minuty, aż piana będzie gęsta, sztywna i błyszcząca.
Ubite białka wymieszać z masą czekoladową i wlać do przygotowanej formy, piec przez 25 - 30 minut. Wyjąć z piekarnika i ostudzić w formie (ciasto opadnie, tworząc wgłębienie, które wypełnimy musem, moje ciasto opadło jeszcze będąc w piekarniku). Nie wyjmować z formy.
Mus:
Przygotowujemy podobnie jak powyżej, po wystudzeniu upieczonego spodu. W rondelku z grubym dnem, ciągle mieszając rozpuścić masło z czekoladą. Ostudzić. Zmiksować żółtka z kakao, dodać do ostudzonej czekolady i wymieszać. Mikserem ubić białka na bardzo sztywną pianę, dodawać stopniowo cukier i miksować przez 2 - 3 minuty, aż piana będzie gęsta, sztywna i błyszcząca.
Ubite białka wymieszać bardzo delikatnie (nie niszcząc piany) z ostudzoną masą czekoladową oraz rozpuszczoną w wodzie żelatyną (również ostudzoną). Masę wylać na środek upieczonego spodu. Dekoracja z ciemniejszych smug na musie powstała z reszty masy czekoladowej. Ciasto przykryć, uważając, aby nie naruszyć delikatnego wierzchu musu czekoladowego. Wstawić do lodówki na minimum 4 godziny lub najlepiej na noc. Kroić gorącym nożem (sparzonym wrzątkiem).