Genialnym rozpoczęciem wieczoru
jest przystawka, kiedy trwa w najlepsze slowfood, jest ona przerywnikiem rozmów
i oczekiwania na danie główne, które już samo w sobie podkreśla doniosłość
chwili. Musi być niezobowiązujące i pasujące do drinka, który klasycznie
pojawia się już na rozpoczęciu dobrego wieczoru, nie ma pośpiechu, toczą się
rozmowy, trwa oczekiwanie...
No właśnie, przystawki ? Po co są przystawki? W
sumie nie wiem, niby zazwyczaj robione są na imprezę;)
Są jak paluszki, chipsy, chrupki?
(podstawa fastfood).
Hmmmm... przystawki w zasadzie
są lepsze. I coś zawsze znajdzie się w
lodówce...
Nasze przystawki to wariacja
szybkiego smaku sushi z genialnym razowym podkładem w postaci chlebowych
krążków. Ja sama nie przepadam za sushi,
ale można je zaadoptować „pod siebie”:).
Tak… smak sushi można skomponować w szybką i bajeczną kanapeczkę łączącą oba
światy. Mój sposób jest genialnie prosty i nastawiony przede wszystkim na
niezłe produkty.
Ciekawe, prawda?:)
Tym razem wędzony łosoś, serek
chrzanowy lub z ziołami, ogórek i oliwka. Wszystko posypane sezamem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz