Przepis męża:
Zbliża się zima i dni jakby
krótsze, człowiek ma ochotę na coś pysznego i mało skomplikowanego. Z drugiej
strony nadal mamy obfitość warzyw. Zupa bywa doskonałym remedium na wszystkie
niedostatki jesieni. Uwielbiam fasolkę
szparagową więc wybór jest zasadniczo prosty. Krótki przegląd warzyw w domu i w
zasadzie zupa komponuje się sama.
A więc najpierw składniki:
-3 szklanki bulionu warzywnego; zazwyczaj
gotuję bulion i zamrażam go w lodówce na te okazje, ciemny mocny i aromatyczny
doskonale nadaje się potem do komponowania zupy. Jeśli jednak nie mamy bulionu to
kostki rosołowe mogą go zastąpić, ale ze względu na dużą zawartość chemii odradzam. Warto
jednak przygotować samemu i przechowywać w lodówce :).
- dobra garść fasolki szparagowej
lub dwie dla łasuchów,
- marchewka,
- pietruszka,
- cebula,
- jeden dorodny ziemniak,
- jeden średniej wielkości
pomidor,
- śmietana osiemnastka,
- sól pieprz, ziele angielskie i
kilka liści laurowych i ukochana papryka wędzona la chinata (dodaję ostrą ale
łagodna też się świetnie nadaje, dla przypomnienia: jest to sproszkowana
hiszpańska wędzona papryka) no i małe novum: olej Red Palm Oil (olej palmowy - genialny smakowo i nie pachnie intensywnie, ale nadaje potrawie wspaniały,
niepowtarzalny smak).
Można dodać pierś z kurczaka aby
zupa nabrała lekko mięsnego smaku, ale nie koniecznie. A teraz co i jak.
Cebulkę drobno posiekaną,
podduszam na oleju palmowym (można dodać kilka pasków mięsa). Zalewam bulionem,
dodaję do tego posiekaną marchewkę i
startą drobno pietruszkę, dorzucam fasolkę szparagową oraz jednego pomidora
posiekanego w cząstki i doprowadzam do
wrzenia. Do tego dodaję drobno posiekanego ziemniaka – tak aby rozpadł się w
zupie podczas gotowania ( leciutko zagęści zupę i doskonale zharmonizuje, nie
wspominając już o tym, że będzie nadawał zupie sytości), uzupełniam jeszcze
wodą, dodaję liście laurowe, ziele
angielskie i gotuję warzywa do miękkości.
Doprawiam do smaku świeżo startym
pieprzem oraz solą (najlepiej morską), wyłączam gaz i po chwili zabielam
śmietaną i końcowym finalnym strzałem dodaję la chinatę.
Całość jest genialnie prosta i
nie wymaga żadnego wysiłku w kuchni, a gdy przypadkiem mamy suszone grzyby
dodane do zupy ( dodajemy razem z marchewką i pietruszką) zamienia się w
rozkosz :). Dzisiaj niestety o grzyby się nie
zatroszczyłem, a więc i wersja prezentowana jest bez grzybów. Zupa genialna w
smaku, niesamowicie prosta i rozgrzewająca. Zupa ze względu na warzywa jest
lekko słodkawa, śmietana nadaje charakteru, a la chinata ognia i odrobiny dymu
wędzonej papryki, normalnie tylko zamknąć oczy i smak przenosi na słoneczną
Hiszpanię, gdzie jest produkowana i chyba najbardziej znana.
Ach, jeśli podajemy ją dla gości…
warto zrobić grzanki z żółtym serem i dodać je do zupy; pokroić w małe kostki i
podawać gościom jako całość. Reszty dopełni już tylko kieliszek dobrego pół
wytrawnego ulubionego wina i jest bosko!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz