Stało się: oboje na nogach mimo, że dopiero 5.44 rano w
sobotę (może to delikatny i uroczysty stukot pana zgniatającego puszki
pod blokiem)… Zdecydowaliśmy, że coś
trzeba z tym dniem zrobić. Bez kawy nie planujemy, więc po piętnastu minutach
do rytmicznego stukotu pana o ekologicznych zapędach dołączył wspaniały zapach
kawy.
Planów było kilka, jednak to słońce podjęło za nas w
zasadzie decyzję, a może to wczorajszy dzień gdy Magda przeglądała zdjęcia i
wrzuciła kilka fotek z kwietniowego weekendu w Czechach, miało decydujący wpływ
na nasze sentymentalne poczucie humoru... Na drugi dzień uświadomimy sobie że to
był fernet, a raczej jego brak w domowym barku. Łupy z kwietnia rozdaliśmy w rodzinie.
Podjęliśmy decyzję: jedziemy do Czech -
już dawno obiecywaliśmy sobie, że odwiedzimy Adršpašské Skály , bo w zasadzie niedaleko, a i zapewnia chwilę
naprawdę fajnych atrakcji :)
Od Wrocławia to rzut beretem zaledwie 110 km więc już o
siódmej siedzieliśmy w aucie mknącym w okolice Wałbrzycha, by po przebiciu się
przez te urocze miasto (słynące aktualnie z wykopów i remontów) przebić się ku
granicy, a następnie kierując się nielicznymi znakami uderzyć w kierunku granicy
i miasteczka Teplice nad Metuji. Oczywiście udało nam się zwiedzić więcej niż
kilka okolicznych miasteczek ponieważ permanentnie błądziliśmy w poszukiwaniu
właściwej trasy, ale w zamian mogliśmy podziwiać piękne góry, doliny, łąki i
wypasione stadka krów.
Na szczęście po czeskiej stronie można było bez problemu
namierzyć brązowe znaki wskazujące drogę do naszego celu.
I oto jesteśmy – kilka słów na temat cen.
- cena za parking: auto osobowe 100 kc,
- wejście na teren Adrszpachskich Skał : 70 kc na osobę ( do łapki wraz z biletem dostajemy mapę szlaku wraz z opisem po polsku trasy i miejsc),
- obiad dla 2 osób po zakończeniu spaceru w restauracji
Lesni Zatiśi - przy wyjściu ze skalnego miasta: 300 kc ( z napiwkiem)
O wrażeniach nie będę się rozpisywał – dodam tylko wkrótce
znowu tam wracamy:).
Zwłaszcza, że pochodziliśmy jedynie po Adrszpachskich Skałach, nie odwiedzając
Teplickich Skał. Teplickie Skały zostawiliśmy sobie na kolejną wizytę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz