niedziela, 18 października 2015

Chalkidiki 2015 - nasze małe wielkie greckie uczty

Właściwie o Grecji mógłbym mówić tylko w samych superlatywach, właściwie ale zawsze znajdzie się coś co może wpłynąć na „owo” właściwie. Tym razem wyprawiliśmy się na półwysep Chalcydycki  lub popularnie Chalkidiki – półwysep w Grecji, u północnych wybrzeży Morza Egejskiego, na południowy wschód od miasta Saloniki a raczej Thessaloniki jak brzmi prawidłowa nazwa miasta po grecku, ale nie o tym. Wylądowaliśmy w finalnie w Possidi w Hotelu Thea, małym, klimatycznym z rewelacyjną obsługą i umiejscowionym na wzgórzu w odległości 400 metrów od miasteczka i jakieś 150 m do plaży - głównie w dół, co oznacza powroty pod górkę, ale mówię wam warto! Małe wyrzeczenie a przyjemności kupa no i jak by nie była atrakcja, bo zejście na plażę jest co najmniej ciekawe :).
Ale nie o tym miało być, miałem pisać o knajpach w Possidi w których jadaliśmy i które wywarły na nas wcale ciekawe wrażenie.
Lakonicznie napisałbym:  świetne jedzenie w tawernach, jakich dokładnie spodziewaliśmy się w Grecji i było by to zapewne prawdą. Nie napiszę tak. Jedzenie było rewelacyjne: proste i smaczne, cieszące oko i zmysły. Obiecaliśmy sobie dokumentować owe cuda, ale nie wszystko to się udało, część znikała jeszcze przed fotką, bo było zbyt dobre. Świeże ryby, sałatki greckie, sery w przeróżnych konstelacjach i kalmary zarówno te grillowane jak i smażone w głębokim tłuszczu. Nie wspominając o wspaniałych daniach mięsnych od szaszłyków po duszone mięso i wreszcie o wspaniałym gyrosie który podbił nasze podniebienia zarówno smakiem jak i kopiastymi porcjami. Do tego dodajcie retsinę, frape i zimne piwo, które komponowało się w wszystkich możliwych wariantach.

Było pysznie, niepowtarzalnie i wręcz rozkosznie, zapewne wrócimy do tego miejsca z największa przyjemnością, szukając nowych atrakcji zarówno kulinarnych jak i tych przyziemnych związanych z samym odpoczynkiem.





























1 komentarz: