Kocham pomidory pod każdą postacią. Muszę je zawsze mieć w domu, jak ich nie mam chwilowo i idę do sklepu to boję się, że sklep będzie zamknięty... i prawie wpadam w panikę...
Uwielbiam, kiedy mąż robi mi takie bardzo proste danie z pomidorów ( poniżej przepis męża mojego):
Bruschetta
Proste dania
mają swój urok, szczególnie gdy nie mamy fazy na nic skomplikowanego. Jedynym
niebezpieczeństwem jest gdy prosta sprawa zostanie przez naszego obżartucha
wciągnięta do codziennego menu. Jeśli jesteś facetem z klasą nie odmówisz ;),
ale zgodzisz się, jak najprawdziwszy macho na przygotowania w ciągu jednego
dnia w tygodniu i z całą stanowczością tylko podczas jednego dnia. W innym
przypadku może stać się stałym śniadaniowym rarytasem do którego robienia
przywykniesz na co dzień ;).
Danie proste i
szybkie.
Potrzebujemy
cztery ząbki czosnku (lub więcej jeśli lubisz), 2 średnie pomidory, oliwę- tę
najlepszą z pierwszego tłoczenia, bułkę - ja uwielbiam paryską, ale każdy Włoch
by się obraził i wskazał na ciabatte jako jedyną i w ogóle nie podlegającą
dyskusji opcję. Oczywiście nie zapominajmy o occie balsamicznym i bazylii.
Po krótce:
czosnek posiekać, połowę odstawić do pomidorów, resztę leciutko zeszklić na
oliwie na której przez chwilę podsmażymy pieczywo :). Obrane ze skórki pomidory w
miseczce wymieszać z pozostałym czosnkiem (sprawa istotna: pomidory posiekane
na małe cząstki, przykładamy się do starannego i wizualnie pożądanego widoku
małych kostek pomidora). Ważne, aby pomidor puścił sok, który będzie nam służył
jako nagroda za mężne przygotowanie potraw (zawsze spijam go na koniec i nigdy
nie oddaje – a jeśli dodasz odrobinę wódki… :)),
odrobina octu balsamicznego (dodaję średnio 2 małe łyżeczki, a czasami jak mam
ochotę na drinka to i więcej) i szczypta soli z odrobiną świeżo startego grubo
pieprzu doda smaku potrawie i wydobędzie z pomidora cudny aromat. Oczywiście należy dodać jeszcze kilka liści z
świeżej bazylii; jest niezbędna i doda właściwej magii należnej temu daniu
zarówno wizualnej jak i smakowej, ja ze
swojej strony dodaję jeszcze kilka listków mięty lub melisy :), bo lubię :) i odrobinę oliwy,
która doda szlachetności całości dania.
Na lekko zarumieniona bułkę
nakładam odciśnięte pomidory (bez sadyzmu, ale też bez nadmiaru soku; nie chcemy by danie
zamieniło się w ciapaste coś – ma być chrupkie i pomidorowe) i czym prędzej
spieszę podać mojej drugiej połowie, która tęsknym głosem zachęca mnie do
wzmożonego wysiłku. I w tym przypadku porównanie do tęsknego ogra jest jak najbardziej
wskazane ;). Nigdy nie zawiodłem się na tej potrawie, a moja wspaniała lepsza
połowa zawsze tęsknie wyczekuje chwili gdy dam się namówić na przygotowanie bruschetty.
Oczywiście w
sieci jest mnóstwo przepisów i tyle różnych technik wykonania ile osób, które
robią te wspaniałe danie. Zachęcam do poszukania swego idealnego smaku i kilku
eksperymentów, wynik finalny będzie fascynujący, a uśmiech na „zaciapanej
pomidorami” twarzy kochanej istotki zrekompensuje nasz trud włożony w danie.
Drinka, który
wychodzi przypadkowo, wypijamy sami czy to w formie warzywnej czy przyprawionej
odrobiną procentów ;), ale to może innym razem :):):).
test
OdpowiedzUsuń