sobota, 19 listopada 2016

Nasze małe wielkie hiszpańskie uczty, La Manga del Mar Menor, wrzesień 2016

   Ja wiem, ja się powtarzam. Bo zawsze jak wypadamy na tygodniowy urlop to planujemy zjeść w każdej okolicznej jadłodajni. A kończy się na tym, że każdego dnia chodzimy do tej samej. Bo zawsze nas czymś urzeknie…

Najczęściej przystawkami.

I obsługą.

   Na tym wypadzie do La Manga del Mar Menor w Hiszpanii nastawiliśmy się na tapas.

I tak trafiliśmy do Los Caballos na Plaza Cavanna. Na drugim kilometrze La Manga. La Manga dzieli się na kilometry i właśnie na drugim, gdzie stacjonowaliśmy w hotelu Izan Cavanna, znajdowało się małe zagłębie knajpkowo-barowo-restauracyjne. W weekend w Los Caballos było cienko z miejscami, ale co tam, opłaca się postać te 20 minut w kolejce. Z Hiszpanami.

Tapasy w Los Caballos były więc codziennie.


Do tego inne dania: zupy, pizza z chorizo, sardynki, kalmary, camembert z fantastycznym sosem malinowym, sałatka Caesar, wino, desery.































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz