niedziela, 17 marca 2013

Masala Indian Restaurant



Ten weekend to weekend lenistwa.  Nawet gotowanie odeszło na dalszy plan:)
Byliśmy na spacerze, grzechem było by siedzenie w domu w tak słoneczny dzień.  Za to wiało niesamowicie. Mroźne powietrze i  dwugodzinna atrakcja  zwana spacerem skłoniły nas do pomyśleniu o posiłku. Ale z drugiej strony… niedzielne lenistwo, wysprzątana kuchnia… O tak.. dziś obiad poza domem:).
I tak trafiliśmy do Masala Indian Restaurant na ul. Kuźniczej.


 Kolorowe, ale skromne wnętrze, gdzie motywem przewodnim wystroju są słonie, rozświetla kolorowa aleja lampionów, otwarta kuchnia z piecami tandoori, kucharze z Indii i obejrzany kilka miesięcy wcześniej program Roberta Makłowicza w którym gotował w Indiach wraz z właścicielami  „Masali” … 

Trzeba spróbować!

Na początek przekąska z tybetańskich pierożków.


Danie główne męża: Maithy Chicken Masala z kurczaka w sosie z orzechów nerkowca z dodatkiem jogurtu, cebuli i orientalnych przypraw. Do tego chlebek naan pieczony na kamieniu.


Dla mnie: talerz grillowanych w piecu tandoor warzyw: tandoori aloo, paneer, veg seekh, vegetable masala til kebeb podane z sałatką orientalną i sosem miętowym.


Zaskoczyło nas, że nie jest na ostro, ale w sumie my Europejczycy mamy inny zmysł smaku i myślę, że właściciele „Masali” musieli pójść na swego rodzaju kompromis. W każdym razie przy następnej wizycie  poprosimy o doprawienie „po hindusku”. Biorąc pod uwagę, że właściciele byli obecni na sali, myślę, że uwzględniliby naszą prośbę. 


PS. Było pyszne i mimo wysokich cen jak na Wrocław, na pewno wrócimy do „Masali”:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz