piątek, 2 listopada 2012

Zupa z fasolką szparagową

Uwielbiam eksperymenty mojego męża sprawdzane na mnie! Finał: smak niesamowity, a i życia jak na razie nie straciłam:)

 Przepis męża:
Zbliża się zima i dni jakby krótsze, człowiek ma ochotę na coś pysznego i mało skomplikowanego. Z drugiej strony nadal mamy obfitość warzyw. Zupa bywa doskonałym remedium na wszystkie niedostatki  jesieni. Uwielbiam fasolkę szparagową więc wybór jest zasadniczo prosty. Krótki przegląd warzyw w domu i w zasadzie zupa komponuje się sama.


 A więc najpierw składniki:
-3 szklanki bulionu warzywnego; zazwyczaj gotuję bulion i zamrażam go w lodówce na te okazje, ciemny mocny i aromatyczny doskonale nadaje się potem do komponowania zupy. Jeśli jednak nie mamy bulionu to kostki rosołowe mogą go zastąpić, ale ze względu  na dużą zawartość chemii odradzam. Warto jednak przygotować samemu i przechowywać w lodówce :).
- dobra garść fasolki szparagowej lub dwie dla łasuchów,
- marchewka,
- pietruszka,
- cebula,
- jeden dorodny ziemniak,
- jeden średniej wielkości pomidor,
- śmietana osiemnastka,
- sól pieprz, ziele angielskie i kilka liści laurowych i ukochana papryka wędzona la chinata (dodaję ostrą ale łagodna też się świetnie nadaje, dla przypomnienia: jest to sproszkowana hiszpańska wędzona papryka) no i małe novum: olej Red Palm Oil (olej palmowy - genialny smakowo i nie pachnie intensywnie, ale nadaje potrawie wspaniały, niepowtarzalny smak).
Można dodać pierś z kurczaka aby zupa nabrała lekko mięsnego smaku, ale nie koniecznie. A teraz co i jak.

Cebulkę drobno posiekaną, podduszam na oleju palmowym (można dodać kilka pasków mięsa). Zalewam bulionem, dodaję do tego posiekaną marchewkę  i startą drobno pietruszkę, dorzucam fasolkę szparagową oraz jednego pomidora posiekanego w cząstki  i doprowadzam do wrzenia. Do tego dodaję drobno posiekanego ziemniaka – tak aby rozpadł się w zupie podczas gotowania ( leciutko zagęści zupę i doskonale zharmonizuje, nie wspominając już o tym, że będzie nadawał zupie sytości), uzupełniam jeszcze wodą,  dodaję liście laurowe, ziele angielskie i gotuję warzywa do miękkości.  Doprawiam do smaku świeżo  startym pieprzem oraz solą (najlepiej morską), wyłączam gaz i po chwili zabielam śmietaną i końcowym finalnym strzałem dodaję la chinatę. 

Całość jest genialnie prosta i nie wymaga żadnego wysiłku w kuchni, a gdy przypadkiem mamy suszone grzyby dodane do zupy ( dodajemy razem z marchewką i pietruszką) zamienia się w rozkosz :).  Dzisiaj niestety o grzyby się nie zatroszczyłem, a więc i wersja prezentowana jest bez grzybów. Zupa genialna w smaku, niesamowicie prosta i rozgrzewająca. Zupa ze względu na warzywa jest lekko słodkawa, śmietana nadaje charakteru, a la chinata ognia i odrobiny dymu wędzonej papryki, normalnie tylko zamknąć oczy i smak przenosi na słoneczną Hiszpanię, gdzie jest produkowana i chyba najbardziej znana.

Ach, jeśli podajemy ją dla gości… warto zrobić grzanki z żółtym serem i dodać je do zupy; pokroić w małe kostki i podawać gościom jako całość. Reszty dopełni już tylko kieliszek dobrego pół wytrawnego ulubionego wina i jest bosko!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz